środa, 5 czerwca 2013

Music inspires...

Jak już wiecie największą pasją Kate jest muzyka. A szczególne miejsce w jej życiu zajmuje dźwięk pianina, który stara się zrozumieć, poczuć i przekazać. I to właśnie muzyka była pierwszą inspiracją dla jej małego, biżuteryjnego świata. ..

Pianino inspiruje. Nie wiem czemu upodobałam sobie akurat ten instrument. Może intrygowała mnie jego tajemnica- to jak z, na pierwszy rzut oka, niepozornych klawiszy można wydobyć coś tak niezwykłego. Fascynuje mnie jego mechanizm, to jak mnóstwo malutkich młoteczków pracuje uderzając w struny,  przenosząc to, co chcę wyrazić, zamieniając to w melodię. Fascynuje mnie jego dźwięk- czuję emocje muzyka, który na nim gra. Trudno to opisać, albo porównać do czegoś innego, pianino ma duszę, a w połączeniu z duszą niezwykłego muzyka tworzą magiczny duet. Ja swój znalazłam. Duet (kompozytorkę i klawisze), który jest dla mnie największą inspiracją, wzorem i niesamowitą grą emocji i dźwięków.. dziękuję.. 
Dlaczego nie gitara? (pomijając fakt, że moja ręka nie obejmie dobrze gryfu, żeby poprawnie złapać akordy;) – nie czuję tego instrumentu. A czy czuję pianino? Nie wiem, mam wrażenie, że z każdym dniem odkrywam w nim coś nowego, coraz bardziej z nim „współpracuję”- pozwala mi się poznać, a ja uczę się jego wrażliwości. Może to, co napisałam brzmi lekko dziwnie, ale chciałam Wam przedstawić moją największą inspirację i pasję.

Wracając do biżuteryjnego świata- motyw pianina przewija się na wielu moich pracach. Tym razem nie są to makramy, ale ścieg peyote i drobne koraliki- takie prace lubię najbardziej (mimo, że ich wykonanie zajmuje zdecydowanie więcej czasu), bo mogę kreować nowe wzory i mam większe możliwości. Pomysł na te bransoletki od dawna chodził mi po głowie, aż w końcu, jakiś czas temu, usiadłam, wzięłam kratkownicę i zaczęłam przenosić go na papier. Trochę obliczeń, przekreśleń i powstała klawiszowa „wizja”. Brakowało mi tylko nut. A właściwie to aż. I znowu obliczenia, i myśl- jak pokazać pięciolinię, jak nuty, jak je połączyć. Nuty też nie są przypadkowe- to fragment jednego utworu, który jest mi bardzo bliski i który zawsze mnie motywuje. Widziałam ten wzór w wyobraźni i po paru próbach udało mi się w końcu zrealizować mój pomysł. Teraz zostało już tylko wykonanie. Czy długo ją plotłam? Trudno powiedzieć, bo robiłam ją głównie w wolnych chwilach. Ale po skończeniu jest dokładnie taka, jaką chciałam, żeby była. A wygląda tak:


Później wyplotłam jeszcze złotą- tutaj nuty są bardziej widoczne:

i razem:



I tak moja przygoda ze ściegiem peyote zaczęła się na dobre i coś czuję, że tak szybko się nie skończy;)


"listen to the music, the sound of the angels..."
Ciao!
KQ

1 komentarz:

Dziękujemy za poświęcony czas i każdy zostawiony komentarz :) Cieszymy się i bardzo nam miło że jesteście z nami :)