czwartek, 30 października 2014

Purple rain...

Cześć!

Dzisiaj (jak to ostatnimi czasy bywa)- znów "rzutem na taśmę" wykończyłam projekt na wyzwanie u Szuflady, która, tym razem, zaproponowała tematykę jesienną. Ale żeby nie było zbyt ponuro- zwróciła uwagę nie na złoto, ciepłe brązy i czerwienie, ale na fiolety. Miało być coś, co kojarzyło by się z tą nieco ponurą i deszczową, ale też kolorową porą roku:) Wpadłam na pomysł motywu kwiatowego. Za waszymi radami- znów dałam się ponieść wyobraźni i stworzyłam kolejny wzór w klimacie Van Gogha. Tym razem ma on nawiązywać do płatków kwiatów. Wykorzystałam 4 odcienie fioletu i dodatek kremowego (dla nadania projektowi nieco delikatności). Wykorzystałam, jak zwykle, TOHO 15/o i dodatek kremowej skórki. Zainspirowały mnie płatki Zimowita:

źródło: http://www.na-pulpit.com/
A efekt inspiracji wygląda tak:


I przy wieczornym świetle:
Nie wiem jak u Was, ale u mnie jesień póki co jest bardzo łagodna. Ten tydzień był piękny i słoneczny. Nie jest to moja ulubiona pora roku, ale łatwiej jest ją znieść widząc rano ciepłe promienie słońca i bezchmurne niebo:) Oby tak dalej!


"I never meant to cause you any sorrow,
I never wanted to cause you any pain,
I only wanted to one time see you laughing...
...I only wanted to see you undernearth the purple rain..."

Ciao!
KQ

piątek, 10 października 2014

"żywe cienie"

Cześć!

Dzisiaj krótko;) Udało mi się już skończyć nową wyzwaniową bransoletkę. Jak zobaczyłam temat- od razu pomyślałam, że tym razem chciałabym stworzyć wzór tylko z wyobraźni (nie inspirując się żadnym zdjęciem). Temat- kolory- szary, czarny, biel i jeden dowolny. Długo zastanawiałam się jaki wybrać. W końcu wpadłam na różowe złoto. Żeby dodać projektowi trochę elegancji. Bardzo lubię obrazy Van Gogh'a i chciałam do nich nawiązać. Stąd pomysł "cieniowania", przeplatających się barw i pojedynczych linii. Wyszło tak:

foglie di mezzanotte





A skąd tytuł posta? (przecież zawsze nawiązuję do danego projektu). To tytuł jednego z utworów, które bardzo lubię i przy okazji interpretacja nazwy bransoletki. Motyw skojarzyłam z liśćmi, kolorystyka nawiązuje do cienia, a złoto do nocy. Takie luźne skojarzenia;)
Bransoletkę zgłaszam na wyzwanie Kreatywnego i Art-Piaskownicy ;)

"sen łagodzi na chwilę myśli schemat,
jutro niesie bagaż zwykłych spraw..."

Ciao!
KQ

środa, 1 października 2014

Viva la Musica!

Cześć!

Dzisiaj, jak pewnie wiecie, obchodzimy Międzynarodowy Dzień Muzyki (International Music Day) (ustanowiony przez UNESCO w 1949 roku). Z tej okazji chciałam podzielić się z Wami moim nowym "dziełem":) i przybliżyć Wam część moich muzycznych inspiracji.

Jakiś czas temu postanowiłam, że muszę kiedyś pojechać do Mediolanu. Ot takie "małe" marzenie. A dlaczego akurat to miasto? Bo jest tam (poza wieloma pięknymi zabytkami) pewien niezwykły teatr... Teatr Operowy- Teatro alla Scala. Będąc dzieckiem wyobrażałam sobie jego wnętrze (tak tak, to były czasy, kiedy nie było jeszcze Internetu..), oglądając pocztówki, małe wycinki w gazetach, które kupował Dziadek (meloman) i marzyłam... Ale skąd w ogóle zainteresowanie operą? Właśnie od Dziadka. To on zaraził mnie tą muzyką. Nieco inną niż współczesna. Ale też piękną.
Ale wracając do Mediolanu.. No i tak sobie marzyłam. Że może kiedyś, pewnego pięknego dnia wejdę do tej La Scali, poczuję tę atmosferę, będę w miejscu, w którym swoje dzieła wystawiali najwięksi kompozytorzy, miejscu, które było swego rodzaju wyrocznią. Będąc dzieckiem- byłam zafascynowana tym teatrem, chciałam poczuć jego magię.. Minęło parę ładnych lat.. Pasja do opery wróciła. W momencie, kiedy obejrzałam na kinowym ekranie inaugurującą sezon Traviatę (właśnie w La Scali). Pamiętałam melodię, uwielbiałam Verdiego. Nie mogło być inaczej.. A chociaż.. Przy okazji odkryłam "mój" klasyczny głos. Sopranistkę koloraturową, która mnie zachwyciła. Swoją wrażliwością, emocjonalnością, sposobem śpiewania, tembrem głosu..* Niewiele jest w świecie operowym takich śpiewaczek, które nie tylko odgrywają rolę, ale po prostu się ją stają (i tu też ukłony w stronę naszej "szczecińskiej" mezzosopranistki:)
I marzenie wróciło. Pojechać tam. Do Mediolanu- tam, gdzie występują najlepsi.

I pojechałam. Udało mi się. Weszłam do środka. Było dokładnie tak, jak to sobie wyobrażałam. I do tego jeszcze- na scenie- fortepian i próba wieczornego koncertu... Znając mnie- wiecie jak się wtedy czułam:) W tamtym momencie nie mogłam chcieć więcej. Byłam w miejscu, od którego wszystko się zaczęło... I na pewno tam jeszcze wrócę...


Nieco wcześniej - jak dowiedziałam się, że w programie wycieczki jest też Milano, wpadłam na pomysł zrobienia bransoletki. Chciałam żeby nawiązywała do mojego ulubionego instrumentu i jednocześnie do La Scali. Po chwili zastanowienia się i wykreowania projektu, przystąpiłam do pracy. I tak powstała ona:


Chciałam uzyskać wrażenie przetarć kurtyny przez którą przebija klawiatura pianina. Pracowałam, tradycyjnie już- na TOHO 15/o i nici One-G (+skóra i napa- wszyte cienką nicią monofilową). 


Kończyłam ją o 2 nad ranem (czy jak niektórzy wolą- w nocy) tuż przed wyjazdem. Tak, żeby móc zabrać ją ze sobą. Tam. Miałam plan. I wiecie co? Udało się :)


Teraz ma dla mnie jeszcze większą wartość. I przypomina mi, że warto podążać za i spełniać swoje marzenia. Bo kiedy, jak nie teraz? :)

"Muzyka to lek,
Na smutek i gniew,
Reszta jest tylko tłem..."

Ciao!
KQ

*I jeszcze mały bonus- do posłuchania. Właśnie z La Scali (z grudnia ubiegłego roku)- Traviata:
 (Diana Damrau jako Violetta, aria: Addio, del passato, kompozytor: Giuseppe Verdi"



a jak się Wam spodoba, to tutaj znajdziecie więcej;) :
Der Holle Rache (Mozart, Czarodziejski Flet, aria Królowej Nocy) (według wielu jedno z najlepszych wykonań w historii)
i Numi, respiro.. Ah, lo sento (Salieri, L'Europa riconosciuta, aria Europy)